12.30.2007

i spowrotem...

Ludzi mało, ale za to jacy. Dzieje się za dużo, ale nie wszystko pamiętam :) Dużo gości i jest Rui, który ma polskie korzenie, jest banda dzikich francuzow, którzy na 2 tygodnie przywieźli 4 pary butów, bo trzeba mieć zaplecze. Jest też moja rozpita banda, ktora na zła droga sprowadza nawet vratnika.
ale najważniejsze - jest mój komputer :)
Dorzucam jakieś stare zdjęcie, bo aktualnych jeszcze nie mam :)


12.16.2007

taaa...

Bez kompa zycie niemalże straciło sens. Ale daje rade. I mama też dałą radę, czyli nie jest aż tak źle...
No i wczoraj impreza pożegnalna. Mega kolacja na 4 pietrze z udziałem niemalże wszytskich, pyszne jedzenie, 40 litrow sangrii i tylko jedna interwencja wratnika. Zabawa przednia, ale... przytłaczające to mega. Bo niektórzy już nie wrócą... Skupinowe beczenie w Elamie, w druzbie i w drodze. No a Joao i Vasco juz pewnie w zyciu nigdy nie zobaczymy... buuuu
No i teraz codzinnie ktoś wyjeżdża.
Dałabym jedno z miliona zdjęć jakie wczoraj zrobilismy, ale nie moj komp, wiec nie moglam ściagnac... yh...
Smuteczek no.

12.02.2007

własnie w taki dzien jak dzis:)

Długo nic. A dzisiaj nie bede was wtajemniczać w moje bogate zycie uczuciowe, bo kto chce to już wie:) :) :) :) :) :)
Dzisiaj postanowiłam przedstawić wam nowych ludzi:)



Nasz litewski kolega, Simonas (mysl,eze tak sie to pisz,e ale nie moge być pewna). Przesympatyczny, troche ma nasrane w głowie :)











Eduard, blnd Francuz. Wygląda dobrze, ubiera się dobrze, własciwie wszytsko dobrze:)













Ana i Mas(z)a ze Słowenii. Dziewczyny tu są takie, że się z nimi za bardzo nie trzymamy, ale nie one:) Baaaardzo kapowe (po zabrzańsku). I nawet mówią po polsku. Ich popisowe zdanie "o! patrz jak dobrze zbudowany chłopak!":)












Paweł - dentysta i Francesco - opica:) sympatyczne to chłopaki są










I na koniec najważniejsze zdjęcie! Ostatnio w Casey odwiedził nas sam James Blunt!!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA


























I tyle:) no jeszcze snie pochwale, ze mam autograf od kolesia, który zdobył srebro w atenach:) z dedykacja:) przemiło:)

11.22.2007

urodziny magdy - dzikość absolutna :)

Wódko pozwól żyć!

Dzikość ogarnęła absolutnie wszytskich. Zaczynając od świetującej Magdy, przeze mnie, Ralu, Dominikę po wszytskich z 4 pietra :) Tańce, hulanki i najbardziej swawola... :p

zjęcia, nich mówią same za siebie :)


Zaczęło się od zmiany koloru włosów :)



















Tutaj z Ralu i Magdą właśnie :)
















No i Aligator....











































i jak zawsze na koniec we wtorek - Casey :)
















Zagadka:

Z iloma ludźmi można całować się w ciągu jednego wieczora....
a) 7
b)8
c)9
d) dużo ich było , ale kto później pamięta? :P

11.18.2007

pamparara :)

I tydzień minął szalenie szybko. Szalenie aktywnie. Szalenie spontanicznie. Od pamiętnego wtorku wiele się potentegowało:p Sroda Unique, bylo całkiem fajnie, ale jak wiemy unique to nie casey :P W czwartek kolacja z naszym ziomkiem poziomkiem Javim. a po 12 urządziliśmy mega snieżną bitwę. W życiu 24 letniego Paco, była to pierwsza śnieżna bitwa w życiu (kaaaapa:)), ale stwiedził, że to lubi :) Co to bedzie jak mu pokażemy jak się robi bałwana:) :) :)

W piątek o 15.45 po malych komplikacjach wyruszylismy podbić Brrrrno. Zimno było i ciemno, była Mirka i było milo. Ale wieczorem postanwilismy wrocic do Blavy. Gdzie spotkalismy naszą "ekipe" :) byslimy w najbardziej szwedzkim lokalu w mieście.

No a wczoraj isny KLUBINK :) aligator, gdzie mielismy okazje podziwiać nagą blondynę na stole, potem 80 (ochenta:)) gdzie nawet było spoko, tylko ile depesz mołd można.... :P

No a potem channels, gdzie duze piwo 79 koron.... ale muzyka w miare:) I nawet poznalismy chłopaków, którzy odbywaja swojego erazmusa z pradze. i nas do siebie zaprosili. A fajni byli, tacy hiszpańsko-portugalscy:) więc kto wie:) może pojedziemy w grudniu :)

ŁOŁ tyle napisałam dzisiaj! No to jeszcze kilka fotek :)


Z Maria i Juanem w uniku:)












Tutaj ja, Manu, Raluca, Juan z Argentyny i z tyłu Benoit :)











I na koniec tak zwane ciasteczko, a w ty wypadku małpka :)


Jaaaanko opica! :)

11.14.2007

hands up babe! :)

W piątek się upiłam bez konkretnego powodu. Niemniej jednak po pijaku umówiłam się z Diego i Denisem na zwiedzanie Bratysławy w sobotę. W sobotę caly dzień zwiedzałam z chłopakami Bratysławe, w znaczeniu bylimsy na najbardziej psychodelicznej wystawie w mieście i na najlepszej wystawie też, we wszystkich kościołach i na piwie:)















Sobotni wieczór już nie tak udany, ale łotewa. Charlie sux!
















Niedziela - oto nawiedzil nas Fergiuf (pozdro Izabelko:D)

Poniedziałek - chillout na melodie "playground love" :)

Wtorek - Janeczka przynudzała, potem jeszcze 2 zajecia. spoko luz. Bo wieczorem kolacja autorstwa Fergia i potem imprezy na korytarzu, na których się upiliśmy... jak wilki :) No i Casey! :) jak się jest pijanym jak wilk to jest jeszcze lepiej :) No i tak bawilismy się. potem na korytarzu do 6 bawiłysmy się ... jak damy :) sasa glupiam. głupieśmy :)


A tu David! Pierwszy raz w naszym pokoju!
I był tez drugi raz! i trzeci! i czwarty .... :)

11.09.2007

dupy! :P

Przez zbyt duże zainteresowanie internautów opcja komentowania się aż zawiesiła... :P hyhy :) dżołk :)

kalejdoskop tygodnia:

Praga - grupa zwiedzajaca: Bolha, Ralu, Tiago i ja :)














Wszyscy: Alex, bolha, ja, Goncalo, kolezanka Denisa:), Ralu, Manu, Tiago i Denis













wtorek Casey. zabawa w tunel . wypas:)













środa - radost'

















I był Timi, rumunskie odwiedziny, 39, tortilla, nowa oferta małżeństwa, szpanielska szunka:) działo sie. carpe diem!

10.31.2007

Halloween

Bo wlaściwie to dzisiejsza noc, ale my świętowaliśmy od północy, a może nawet troche wcześniej, bo christian i diego wczoraj obchodzili urodziny. Było przesympatyczne, sangria było dobra (i było dużo) i była borowiczka i czego więcej do szczęścia potrzeba? Może gromady przebranych ludzi:) Bo okazuje się, że jak bal to bal:) Co prawda nie dotarliśmy na impreze docelową (francuzi dotarli i powiedzieli, że nie było warto:P) i skończyliśmy (jak co wtorek) w Casey:) Było przemiło, dziko i fajnie. I jak się na dyskotekę chodzi w miniówce to faktycznie nie trudno partnera do tańca znaleźć... :)

Przegląd kostiumów:

(bo nie widać, ale miałam naprawde dużo tatuaży :)) na zdjeciu z Juanem i Alvaro :)














Dennis, który wysysa z ludzi życie:P









Mateusz, Pepe, Jakaś laseczka, Kurro i Ralu :)

























tych laseczek właściwie nie znam, a napewno nie rozróżniam, ale przebranie mialy boskie:)










Były jeszcze czarownice, diabły, dziki Meksykanin, śmierć, koledzy śmierci, członkowie zespołu Kiss... :) kreatywność bez granic... :)

10.30.2007

przeglad miesiąca, a moze i 2:)

Ten tydzien był dość niefajny. Bo ta pogoda zmuszała nas do służszego spania i częstszego picia, niskie ciśnienie powodowało nieustający ból głowy i masz:p ale nie poddałam się. Z ciekawszych zdarzen: przyjazd Jean-Florent, koncert portugali, nieudana sobota w młyńskiej, interesujące wyznania, jedna oferta małżeństwa, jedna oferta przyłączenia się do grupy tancznej 'wonderland show' (www.wonderlandshow.com) :) myśle, że tyle:)

Wasz kalejdoskop:) :P

Nasza kolej na robienie kolacji. Była cała góra naleśników, dużo miecha, sera, dżemu. Javi wybral dobre wino... i nie tylko :)











Moj przent urodzinowy, od ziomów z pokoju i chłopaków:) Zdjęcia bardzo ładne, w tym moje, na którym wyglądam jak upośledzona (typowe...:P)
















Zauważyłam ostatnio, że zawsze daje zdjęcia tych samych ludzi, wiec teraz dla urozmaicenia - Gosalo :) Nasz portugalski kolega z malowniczego miasta Coimbra, fan Underground, zawsze kupuje nam wódkę na dyskotece :) hyhy :)
W przyszłosci bedzie więcej nowych twarzy:)








Z gorącymi pozdrowieniami dla wszystkich, za którymi tęsknie:) :*

10.25.2007

all of a sudden - everyone loves me ...

Czas leci nieubłaganie i to już niemalże koniec października, co oznacza mniej więcej tyle, że mam już 23 lata (z tej okazji polecam blink 182 - what's my age again) :) Dzień (o dziwo !!!) przebiegł w pełni przyjemnie, choć 'nieco' męcząco. Zaczęło się przed 23 w sobotę, skońzyło o 3 w poniedziałek. w tym zaledwie 4,5 h snu. Ale kto by marnował czas na sen:)
Dostałam duuużo prezentów:) najwięcej wiena, bo wszyscy w akademiku wiedzą co jest w cenie:P :) Ale nie tylko :) dzieki dzieki :) najabrdziej za jakże sympatyczne przesyłki z Polski i Reichu:)
Dzieki za wszystkie życzenia, telefony, eski, kartki i najabrdziej za pamięć:)

Kilka fotek z imprezy, która odbyła się w niedziele wieczorem (niedziela rano w znaczneiu od 0.00 nie zostało uwiecznione, a może i szkoda, bo się DZIAŁO:))




Ja (23), lidka i ania z krakowa, monika ze stolicy i mateusz, który może ma zapalenie płuc... :P (żżp)











Zbiorowa fotka, niemalże jak na weselu :)
Nie widac wszystkich, niestety, ale wyobraźcie sobie:P :) bo niby ważne, zeby mnie było widac:P sasasa:P











Tu ja w żywiole - w znaczneiu z samymi hiszpańskimi chłopakami:)

















A tutaj kwiatki od mamy :) bo mama u mnie była:) :) :)

i prezent od współlokatorek moich wszyskich i od chłopaków:) :) :)












Z ciekawostek z ostatnich dni jeszcze to:



Megaprzyjemny masaż :) (greetings Juan:))













Nasza nowa współlokatorka Francisca:)
















No i jeszcze prawdziwa historia z przesłaniem (w wolnym przekładzie):

'rozmowa chłopaków'

chłopak 1: co tam u ciebie, stary?
chłopak 2: a dzięki. Zaspałem dzisiaj na zajęcia, jutro chcemy iść trochę pobiegać, może chcesz iść z nami? A i wczoraj się całowałem z gosia.


hmmm... que interessante... Obojętnie:P Faceci...

Żeby tylko wszyscy byli jak chłopak 2 :P :) A nie są... yh

10.13.2007

13.10.2007 survived Budapest! :)

Kiedy wycieczka zaczyna się od tego, że 1 z 3 osób spędza pół drogi w toalecie a pozostałe dwie tylko boli głowa, to może być zły znak... Ale nie koniecznie. Bo moze być też poczatkiem pieknej przygody :)

There are tree pregnant people: hungry Romanian, brainless Pole and smoked Spaniard. They want to cross the river... :)

Budapeszt dalej piękny. spróbowaliśmy tradycyjnej pizzy, wino okazało się włoskie a piwo też z importu... dobrze, że zamek pod którym spaliśmy był 100% węgierski :) Dyskoteki tylko dla 16,Javi prawie wpadl do Dunaju, Raluca wyrwała miejscowe dupy a ja zatańczyłam stash stash o świecie :) Było wszytsko tylko nie nudno. A najbardziej: zimno, drogo, męcząco, wzruszająco, apetycznie, dziko i przyjemnie. Okazało się też, że częste przytulanie ma swoje uzasadnienie...
I javi mi sie oświadczył (w najbardziej romantycznym miejscu świata:)) :)















Pod operą...













Plac bohaterów













Zabawa w bezdomnych pod zamkiem... :)













Niesamowicie było:)

10.09.2007

09.10.2007 hyva hyva hyva

Na pewno nie bedę nikogo pogrążać, bo wiem, że niektórzy będą kiedyś sławni i bogaci ... :) Ale dzisiajszy wpis poświęcę Dominice S., z którą to przyszło mi mieszkać w tym semestrze:) Dominika jest wysoka, ma ciemne włosy i nasrane w głowie:) Jej ideałem faceta jest Chad Murray cos tam (w znaczeniu lucas z OTH:)) tylko szkoda, że nie jest Finem:) Bo Dominika lubi Finlandię:) Nie lubi Francuzów (oj biedy Dennis..., aż uciekł z rozpaczy:P) no i tyle:) I oto ona:














Na zdjęciu ze mną i z Corgonem:0 A to oryginalny Corgon z Nitry (taaak! byłysmy w Nitrze:)



















Z interesujących postaci może jeszcze dodam do galerii Sasu Hoviego (slovan:Martin 3:2 .... buuu)



















Przy okazji grupowa fotka z meczu na której Dominika, Magda (z mieszkamy też:)), ja i Ralu :)




















i na sam koniec 'kwiatuszek' :)
Dominia: I'm Dominika
Gosia: Gosia
dziewczyna: Wiesia
Dominia: which country are you from?

loool:)
no i to Wiesia własnie:

10.03.2007

3.10.07 życie to sztuka wyboru

"mozesz mieć wszystko, czego tylko chcesz!" no i jak tu nie wierzyć tektom feel'a?! :)

romans w pokoju: 1 oficjalnie nielegalny, 2 oficjalnie skończone
dowartościowanie: +46 punktów (w skali do 150)

Taaak. Pieknie jest. Graliśmy już w saturday night inn i bylo przemiło. Bylismy wiele razy w casey, znam już wszystkich... facetów:P nad dziewczynami dalej pracuje, bo narazie wystarczaja mi moje rumunki, polki i maria, która MNIE KOCHA:) a propos - więcej ludzi mnie kocha - jak to szybko działa w ogóle:) No i dowiedialam sie, ze podczas mojej nieobecności odbyła się impreza, która zakończyła sie INTERWENCJA POLICJI! aj! wszystko przez konfetti niby:):P

Fotki z wczoraj:
Ralu, Juan (ten, którego poznałaś Dominiko) i ja;)















wiecej bedzie pozniej

9.29.2007

druzba-dom podejście 2 ;]

Po przydugiej podrózy, kiedy winda w koncu wjechała zobaczyłam to: i od razu w życiu lepiej! ;]



















Jako bonus dodaje fotke swojej rodziny ;]
















No i na koniec Gustavo, żeby ktoś nie pomyślał, że to fikcyjna postac :)